Einmannbunker, Schutzzelle, Kochbunker
Niewielkie prefabrykowane schrony mieszczące jednego żołnierza potocznie nazywane były przez wojaków Wechrmahtu Kochtopfe (garnek Kocha). Nazwa ta wzięła się od imienia gauleitera Prus Wschodnich Erich Kocha, który przygotowując te tereny do obrony w 1944 r. przed nadchodzącą Armią Czerwoną nakazał masową produkcję tego typu obiektów fortyfikacyjnych.
Jednak koncepcja niewielkich prefabrykowanych schronów transportowanych na miejsce ustawienia w elementach była realizowana przez Niemców przez cały okres wojny.Były to okrągłe konstrukcje z betonu o średnicy od 1,2 do 2,5 m i wysokości ok.2,5 m z niewielkim wejściem (ok. 0,8×0,8 m) wyposażonym w stalowe, betonowe lub drewniane drzwiczki. Schrony zagłębiano w ziemi lub ustawiano na powierzchni na betonowych fundamentach. Służyły jako stanowiska strzeleckie (otwarte od góry lub wyposażone w strzelnice) , stanowiska obserwacyjne lub indywidualne schrony dla wartowników strzegących koszar, urzędów, obiektów przemysłowych czy stacji kolejowych. Miały chronić znajdującego się w nich żołnierza przed ostrzałem z broni ręcznej, odłamkami wybuchających pocisków artyleryjskich i bomb lotniczych, dawały też wartownikom możliwość ukrycia się przed deszczem i wiatrem, pozwalając obserwację terenu przez wąskie szczeliny obserwacyjne.
Schrony tego rodzaju występowały są pod kilkoma nazwami Einmannbunker (schron dla jednej osoby), Schutzzelle (bezpieczna cela), lub Spitzschutzzelle (szpiczasta…, dla obiektów stożkowo zwężających się ku górze).
Schrony przewiezione w 2013 r. na teren Trasy Turystycznej „Bunkier w Konewce” pochodzą ze stacji kolejowej Łódź-Widzew. Co najmniej 8 tego typu obiektów ustawiono tam podczas II wojny światowej (prawdopodobnie w 1943 r.) w międzytorzu , dwa kolejne w innych miejscach stacji. Służyły wartownikom ochraniającym transporty kolejowe zatrzymujące się na stacji. Podczas przebudowy stacji większość schronów musiała zostać usunięta. Ocalono 5 schronów; po dwa ważące z podstawami ponad 6 ton Eimannbunkry, trafiły do Konewki i parowozowni PSMK w Skierniewicach, jeden do Skansenu Rzeki Pilicy, ostatnie dwa pozostały jeszcze na obrzeżach widzewskiej stacji.
W Łodzi podczas wojny wzniesiono kilkadziesiąt podobnych schronów. Znajdowały się na stacjach kolejowych, przy ważnych obiektach fabrycznych, obozach przejściowych, składach wojskowych. Jak widać schrony takie były niemieckim wynalazkiem. Fragment artykułu z Kuriera łódzkiego z 3 września 1939 (chyba już nie zdążył ukazać się w kioskach).
Luftschutzdeckungsgraben w Tomaszowie na Placu Kościuszki
Obudowana prefabrykowanymi elementami betonowymi szczelina przeciwlotnicza zbudowana została płytko po powierzchnią placu prawdopodobnie w1943 lub 1944 r., kiedy pojawiło się zagrożenie terenów okupowanych przez III Rzeszę atakami samolotów rosyjskich lub alianckich. Ma zygzakowaty przebieg i ponad 30 m długości. Jest to ponoć jeden z dwóch podobnych obiektów pod płytą placu. Taki schron mógł pomieścić w czasie nalotu ok. 300-500 osób. Betonowe, półskorupowe elementy są uproszczoną wersją konstrukcji opracowanej jeszcze w końcu lat trzydziestych, w której używano płyt i profili stalowych. Koszty, trudności materiałowe i produkcyjne wymusiły modyfikację pierwotnego projektu umożliwiające produkcję modułów takich schronów w zaimprowizowanych, często polowych warunkach. W odróżnieniu od pierwowzorów w tomaszowskich schronach nie ma śladów instalacji elektrycznej, filtrowentylacyjnej ( jest jedynie grawitacyjna wentylacja z czerpniami w stropach), ani też zbiorników na wodę i latryn.